środa, 14 maja 2014

X-Raided - Unforgiven Vol. 3: Vindication CD (2011, Gangway Inc.)

X-Raided raper legenda z Sacramento po baaardzo długiej przerwie powstaje jak feniks z popiołów. Wraz z nowym labelem Bloc Star Entertainment przeprowadza kolejny szturm na wiernych słuchaczy. "Vindication" jest ostatnią płytą wydaną dla Gangway Inc. Poprzednie cześci trylogii "The Unforgiven Vol. 1: In The Beginning" to tak naprawdę zremasterowany materiał z "Unforgiven" z 1999 z paroma remixami. "The Unforgiven Vol 2: Assissted Suicide to album już z kawałkami premierowymi. Zaś "The Unforgiven Vol 2.5: Assissted Suicide (collector's edition) zawiera kawałki z części drugiej oraz epkę "Eternally Unforgiven" - wszystko z poprawionymi, czystymi wokalami. Ostatnia część tej trylogii to również materiał nowy lecz już bez zbędnego kręcenia od razu dostajemy album pełny jakościowo (czyli wszystko brzmi tak jak powinno). "Vindication" to pierwszy mój zakup na którym zetknąłem się z Bloc Star Ent. i X-Raidedem w nowej odsłonie. Cholernie byłem ciekaw co tym razem X ma do pokazania i przede wszystkim w jakim kierunku idzie jego nowy label.

Po przesłuchaniu albumu od razu można stwierdzić że to nie ten sam Anerae Brown jakiego przyjemność miało się słuchać te kilka lat temu. Przede wszystkim X tutaj łagodnieje i robi to do tego stopnia że hardcorowy rap z Sactown w dużej mierze zamienia się w typowy Hip Hop, szczególnie jeśli chodzi o teksty. Bo jeśli ktoś spodziewa się tu ostrej gangsterki znanej z wcześniejszych dokonań rapera, będzie odrobinę zawiedziony. Raided nawija tu jak typowy oldschoolowiec (sam z resztą przyznaje się do tego w "All I Need") z typowymi battle raps, tekstami o micach, flow, liryczności i wyższości nad innymi mcs. Wszystko byłoby do zniesienia gdyby nie to że czasami forma i treść niektórych linijek brzmią na tyle archaicznie że mogą nawet wywołać zażenowanie ("Evil Genius"). Poza tym X nazywając siebie co chwile królem mikrofonu, Mesjaszem Zachodniego Wybrzeża etc. nie poprawia swojego wizerunku a tylko daje dowód na to że mentalnie siedzi jeszcze w ławce starej szkoły i zastanawia się gdzie podziała się reszta klasy. Ok, były minusy teraz czas na nieco pochlebstwa. Mimo że płyta trąci archaizmem to X nie położył jej aż tak bardzo aby nie można było dostrzec jak dobrym tekściarzem potrafi być. Można powiedzieć że lirycznie album dzieli się na dwie części, tą wyświechtaną i tą gdzie Anerae naprawdę się postarał, dlatego prócz totalnego braku pomysłów na rymy znajdziemy tu i takie które potrafią wzbudzić szacunek i zaimponować techniką. Dostaniemy też całkiem przyjemnie sklecone punchline'y z odczytaniem których nie powinni mieć problemu starsi słuchacze hip hopu. Sfera tematyczna płyty jak wspomniałem głównie ma ukazać X'a jako najlepszego mc Zachodniego Wybrzeża, choć znajdą się i kawałki traktujące o czymś kompletnie innym. Najbardziej reprezentatywne będą numery do których Raided pasuje najlepiej, czyli te w których można dostrzec nutkę mroku. "Stigmata", "Alpha & Omega" oraz "Childish Games" przypadły mi do gustu chyba najbardziej. Od całej płyty odstaje za to "Ayana's Song"gdzie całość poświęcona jest żałobie po tragicznie zmarłej chrześniaczce czy "Love-Loyalty-Respect" (ponoć freestyle) kierowany do rodziny. Jeśli chodzi o ten pierwszy, na pewno nie wszystkim przypadnie do gustu, sam przyznam nie jestem jego fanem choć wiem że intencje X'a były szczytne. Produkcja na płycie została powierzona jedynie dwóm producentom, są nimi Filthy Rich i Leviathan. To co od razu można powiedzieć o ich muzyce to to że jest oryginalna i z takiego typu podkładami zetkniemy się jak na razie tylko na albumach Bloc Star. Wszystko od początku do końca jest tworzone od podstaw, nie ma tu żadnych samplowanych motywów czy zapożyczeń od innych producentów. Zestaw próbek jaki sobie dobrali jest oczywiście nowoczesny lecz jest to zrobione ze smakiem. Panowie starają się też by nie było nudno i nie zapomnieli o tym by wprowadzić nieco więcej życia w aranżację utworów. Idealnie wpasowali się pod rap X'a, dlatego będziemy mieli możliwość posłuchać naprawdę potężnego hardcorowego repertuaru jak i spokojniejszych melodii, a wszystko to nagrane klarownie i mocno napompowane dynamiką...

Jestem niezmiernie ciekaw co kierowało Anerae do nagrania tak nietypowego dla siebie albumu. Z jednej strony to nie do końca ten X który urzekł słuchaczy ale z drugiej, nikt chyba dziś już tak (oldschoolowo) nie rapuje (a przynajmniej nie w Sac). Dlatego "Unforgiven Vol. 3: Vindication" mimo wszystko jest płytą unikatową która stanowczo wychodzi poza standard jaki obecnie utrzymuje się na Zachodnim Wybrzeżu. Ciężko jest mi ocenić ten album w jakąś konkretną stronę, materiał trochę rozczarowuje, lecz też zaskakuje a przede wszystkim mocno broni się innością zawartą w przekazie. Jest kompletnie oderwany od rzeczywistości jaka panuje obecnie na lokalnej scenie. Fani X-Raideda bez wątpienia album powinni mieć reszta może go sprawdzić z ciekawości...


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz