czwartek, 15 listopada 2012

C-Bo, Killa Tay - The Moment Of Truth CD (2006, Siccness.net)

Na pewno ten projekt był zaskoczeniem dla fanów i to mega pozytywnym. Dwójka raperów mimo że od lat ze sobą współpracowała w końcu w 2006' zdecydowała się wypuścić wspólny projekt. Dotychczas zapraszali się gościnnie na swoje solowe płyty i razem z 151 i Lil Cyco nagrali grupowy album jako West Coast Mafia Gang "Gang Affiliated" w 2004'. Lecz "The Moment Of Truth" należy się uznanie nie tylko dlatego że to collabo dwóch legend. W dobie klimatów hyphy gdzie packowate bity i ubogie w dźwięki aranżacje święciły triumfy dostajemy produkcje najwyższych lotów...

Muzyka na albumie, jak i na innych sygnowanych przez siccness.net albumach to głównie Cricet, tutaj na spółkę ze Stev'em Vicious'em (jeden track dał BatKave). Mimo iż pochodzi on z San Diego i jego sposób robienia bitów jest charakterystyczny dla tego regionu, idealnie wpasował się pod raperów z WCM (to samo oczywiście tyczy się Steve'a). Brzmienie nie jest typowym MOB do jakiego nas przyzwyczaili Tay i C-Bo, również bym nie napisał że jest to typowe San Diego. To po prostu kawal dobrej muzy gdzie w każdym kawałku stopa jest wyraźnie zaznaczona a sampel idzie w parze z twardym basem. Dodajmy do tego dwóch równie twardych raperów i mamy kolejną klasyczną pozycje z Sacramento (i Fresno)! Cały album to oczywiście czysta gangsterka do jakiej obaj panowie zdążyli nas przyzwyczaić. Można weteranom zarzucać wtórność tematyczną, skłonność do powtarzania się lub czasami nawet tworzenia za prostych rymów, lecz ten mały mankament nie rzuca krzty cienia na ten projekt. Jakby tego było mało na płycie gościnnie również jest grubo, Yukmouth czy Mitchy Slick to już marka. Jest nawet The Realest który w ogóle na albumach jakichkolwiek pojawia się bardzo rzadko (taki westcoastowy rodzynek)...

Inna sprawa natomiast tyczy się wydania albumu. Jak już widać płyta wyszła pod szyldem Siccness.net co jak  wiadomo dobrze nie wróży. Znowu dostajemy pojedynczą okładkę z reklamami płyt od Siccness na odwrocie. Szczerze powiedziawszy, nieziemsko mnie to irytuje, a szczególnie jeśli to się tyczy właśnie tej płyty. Nie dość że brak tu jakiejkolwiek wkładki to inlay również zawiera reklamy promujące Siccness (takie same jakie mamy okazje oglądać np. na płycie The Hood Mob i przypuszczam paru innych)... Nie ładnie, bardzo nie ladnie...

Mimo tego małego minusa kolaboracja między Bo a Tay'em to "musiszmieć" dla każdego fana Sacramento. Niestety, płyty w sumie nigdzie już nie można nabyć, a jeśli gdzieś się pojawia to za niemałą kwotę..