wtorek, 14 maja 2013

Brotha Lynch Hung and Mc Eiht - The New Season CD (2006, Real Talk Ent.)

Pewnie nie tylko dla mnie kolaboracjny album Lyncha z Eiht'em był zaskoczeniem. Co jak co ale twórczość obu panów jak by nie patrzeć nieco się od siebie róźni. Wcześniej oczywiście Lynch wydawał różne kolaboracje czy to z Dooomsday Productions, COS'em czy C-Bo ale byłi to artyści bliżej związani z Siccmade czy wywodzący się z tego samego miasta. MC Eiht to postać bardziej znana na Zachodnim Wybrzeżu i nie ma się co oszukiwać to pewnie dzięki tej kolaboracji szersze grono słuchaczy gangsta rapu usłyszło w 2006 o kimś takim jak Brotha Lynch Hung (potem wielki boom przyszedł w Strange Music ale to inna bajka). "The New Season" jak widać tytułem nawiązuje trochę do wielkiego klasyka "Season Of Da Siccness". Wielu odpalając krążek spodziewało się dreszczyku emocji i mrocznych klimatów znanych z "Season..." co przecież sugerował tytuł nowego albumu....

No cóż, zwolennicy hardcorowych klimatów rodem z Sacramento całkiem mocno się zdziwili i pewnie odrobinę rozczarowali. Fani Mc Eihta za to z albumu powinni być zadowoleni. Osobiście nie miałem jakich szczególnych oczekiwań co do tej płyty natomiast moje odczucie co do "The New Season" jest raczej neutralne. Co oznacza, że fajnie że płyta się ukazała ale równie dobrze mogłoby jej nie być i nic by się wielkiego nie stało. Obrany patent duetu Lynch i Eiht nie jest jakoś szczególnie wymyślny. Dostajemy kawałki w większości o tym jak obaj panowie dzierżą w dłoni spluwy i reprezentują ulice swoich miast. O wyższości nad innymi czarnuchami oraz gdzieniegdzie spotkamy akcenty sentymentalno-wspominkowe - czyli po prostu czysta gangsterka. Ewidentnie słychać tutaj uległość rapera z Sacramento w kierunku rapera z Compton. Teksty Lyncha nie są tu tak popaprane jak na jego solówkach i odpowiednio dostosował się do obranej konwencji albumu. Od obu gospodarzy usłyszymy niezłe wersy. Uważam jednak że Brotha wysuwa się nieco przed Eihta jeśli chodzi o rymotwórstwo. Kolejna sprawa to produkcja. Podkłady są dobre lecz muzyka nie jest jakoś szczególnie klimatyczna i wkręcająca jakiej byśmy się spodziewali. Powiedziałbym że jest odpowiednia do serwowanych rymów, czyli ni za ciężka ni za lekka ot taka akurat. Na plus wyróżnia się podkład do "Round Here" który zrobił jak zawsze w formie Vince V. To w tym momencie robi się trochę bardziej posępnie, szkoda tylko że to w sumie już końcówka albumu. Na minus za to zasługują beaty BLH i Phonk Bety. "Westside Ridin'"  i "California Bangers" to przeciętne, brzmiące strasznie eastcoastowo podkłady - nuda mówiąc najzwyczajniej. Nie posądziłbym tej dwójki za taki brak wyobraźni i ostro się zdziwiłem że wyszły spod ich rąk. Nie lubię takiego typu klimatów i stanowczo nie pasują mi do "The New Season". Za to z przyjemnością odpalam wspomniane "Round Here", "Neighborhood Boyz", "When You Hear The Shots" (COS!) czy "Agent Double 0 Deuce 4 BLocc & CPT". Bo może i nie ma tutaj Siccmadeowskich zapędów to album jest do posłuchania.

Jak widać,  mimo że znajdziemy na "The New Season" sequel "Rest In Piss" to na próżno szukać tu kontynuacji klimatów z kultowego "Season Of Da Siccness". Dla fanów Lyncha (w tym dla mnie), to na pewno pozycja obowiązkowa, reszta może potraktować te płytę bardziej jako ciekawostkę. Oryginalnie CD wychodzi tylko w 2006' i nie spotkałem się jak dotąd z jakimikolwiek reedycjami. Ciężko dostać za przyzwoitą cenę.

Dodam jeszcze że wytwórnia w której wychodzi omawiana pozycja  specjalizuje się w wydawaniu nietypowych kolaboracji. Kolejną ciekawą rzeczą jest to że jej siedziba znajduje się właśnie w Sacramento a jej nadwornym producentem jest nie kto inny jak sam Big Hollis. Jego bity usłyszymy na takich projektach Real Talk Entertainment jak Layzie Bone & Young Noble "Thug Brothers", płycie Outlawz "Against All Oddz" czy nawet Lil Flip & Young Noble "All Eyes On Us".



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz