wtorek, 23 grudnia 2014

Yukmouth, Chino Nino, P-Hustle - The Cream Team CD (2013, Da Hustle Ent., Smoke-a-lot Records)

Pamiętam jak dopadło mnie wielkie zdziwienie gdy przypadkiem natknąłem się na ten album. Nigdzie nie zapowiedziany, nie reklamowany, dosłownie pojawił się znikąd. Oczywiście będąc nadal nieposkromionym fanem reprezentanta Oakland, chciałem go jak najszybciej usłyszeć. Jako że posiadanie bezdusznych empetrójek nie leży w moim guście, zacząłem przeczesywanie internetowych zasobów by dopaść fizyczną wersję płyty - niestety bezskutecznie. Wtedy pomyślałem że może to jeszcze nie czas, że za prędko na takie eksploracje. W końcu w obecnych czasach cyfrówki mogą pojawiać się dużo wcześniej niż CD audio. Do zakupów postanowiłem więc wrócić w późniejszym terminie, cały czas odżegnując się od stratnego formatu by nie psuć sobie ogólnego wrażenia i efektu. Mijały miesiące a "The Cream Team" nadal nie miało plastikowego ubrania. Wydawało mi się to dziwne. Do tej pory przecież żaden z krążków Yuka, solowy czy kolaboracyjny, nie ustrzegł się płytowego wydania. Z drugiej jednak strony, wkład w promocje albumów generała Regime staje się coraz uboższy i w obecnych warunkach można spodziewać się wszystkiego. Gdy już straciłem wszelkie nadzieje okazuje się (po półtora roku!) że album zostaje zmaterializowany...

The Cream Team czyli Yukmouth, Chino Nino i P-Hustle - takiego kolektywu bym się raczej nie spodziewał i do materiału podszedłem z zaciekawieniem. Tego pierwszego nie trzeba przedstawiać natomiast z rozpoznaniem pozostałej dwójki niektórzy mogą mieć problemy. Chino Nino to bliski kumpel Ampichino i jeden z pionierów na rapowej scenie Akron w Ohio. Mimo że koleś w rapowej grze siedzi już półtorej dekady, nagrał zaledwie dwa albumy - "Get Wet" oraz "Knock'em Wit Game". Oba zostały wydane na przełomie lat 99'-2002, co oznacza że raper przez kilkanaście lat nie nagrał żadnej solówki! ale jest częstym gościem na różnych projektach z wytwórni Double F. P-Hustle to natomiast postać zupełnie nowa. Pochodzący z Youngstown w Ohio raper jest również C.E.O. Da Hustle Ent. i o ile się dobrze orientuje na swoim koncie nie posiada nic poza paroma wypuszczonymi luźno trackami. Po spojrzeniu na tył okładki "The Cream Team" z pokaźną liczbą występów gościnnych, można mieć pewne obawy czy to faktycznie album grupowy. Wygląda on bowiem trochę jak recenzowane kilka miesięcy temu "100 LBS & Bricks of Bo" od Joe Blow, Jacki i Liqza, któremu bliżej było do składanki niż pełnoprawnego trio. P-Hustle robiąc bardzo dobry ruch na rozkręcenie kariery, dobrał sobie do płyty dwóch rozpoznawalnych weteranów przy okazji skupując pokaźną ilość gorących zwrotek od innych zasłużonych figur. Początkujący raper co prawda dopiero obrasta w piórka ale radzi sobie co najmniej przyzwoicie. Z umiarkowanym tempem cedzi słowa, ma przystępny, młodzieńczy głos, flow bez większych niespodzianek i calkiem dobre teksty. Brak mu jeszcze skillsów jakie posiadają jego koledzy z grupy ale przy nich łapie tę gwiazdkę więcej na pagonie. Nino i Yukmouth to bez wątpienia solidni gracze z bogatym warsztatem dlatego trudno jest powiedzieć na nich coś haniebnego. Co niektórym może nie podobać się nowy styl Yuka w którym hashtagi rymują wszystko co popadnie lecz zgrabności w ich dobieraniu odmówić mu nie można. Z występów całej trójki można być zadowolonym, natomiast jeśli ktoś nastawia się na różnorodność tematyczną, będzie musiał nieco ograniczyć swe wymagania. "The Cream Team" to płyta głównie mobbstersko-hustlerska. Liczarka do banknotów dymi z przegrzania od ciągłego przerzucania pochodzącej z obracania towarem kasy. Którą wydaje się na bryki, biżuterie i ekskluzywny styl życia. Przy okazji można się pochwalić do panienek swoją zajebistością i pogrozić frajerom giwerą. Najbardziej natomiast urzekł mnie kawałek "Another Evening" który jest swoistym wyznaniem niezłomnego hustlera. Mimo że płyta napakowana jest pokaźną ilością wersów od ludzi z poza grupy, to nasza trójka nie ginie w tłumie. Krążek trwa godzinę a większość kawałków wydłuża się do ponad czterech minut. Gospodarze jak i goście zdążą wypluć swoje teksty bez większych strat w personelu. Wprawdzie Generał Regime zostawił zwrotki tylko w dziewięciu numerach, ale w końcu nie można mieć wszystkiego. P-Hustle i Chino Nino jest za to pod dostatkiem. Zawartość albumu jest naprawdę konkretna a dodatkowo prezentuje się dobrze jeśli chodzi o oprawę muzyczną. Po pierwsze i najważniejsze - mamy 0 trapowych zapędów. Są tu brzmienia stricte trzymające się nowoczesnego Zatokowego stylu jak i typowo samplowane podkłady charakterystyczne dla Akrońskiej sceny. Np. w "Mob Shit", "Hello" czy "All We Know" zadowoli zrobiona z ikrą, okraszona wielkimi dźwiękami i pełnobarwnymi syntezatorami produkcja. We wspomnianym już "Another Evening" usłyszymy fragment Alan Persons Project "Some Other Time", zaś "Superstar" to Keyshia Cole z kawałka o tym samym tytule. Numery które można było odjąć od albumu to "Light It Up i "Yeah Yeah Yeah", które swoją mizerną jakością nagrania odstają od reszty. Co gorsza, pierwszy zawiera już kilkukrotnie wykorzystany w Bay motyw (Lee MajorsPhilthy Rich) a fragment drugiego znany jest mi już z kawałka Black C "I Got Money".

Wkładka niestety nie podaje kto zajmował się robieniem muzyki. Do pudełko wsunięto tylko pojedynczą kartkę ze zdjęciem ekipy i tak naprawdę nie zawiera ona nic. Album nawet nie ma przezroczystego traya choć z wierzchu wygląda ładnie. Jak na stawiające pierwsze kroki Da Hustle Ent. jest dobrze, tylko grafikowi ktoś chyba przez telefon podawał ksywki zaproszonych gości a ten źle je zapisał. W trackliście nie koniecznie też musi zgadzać się podpięta ksywka do danego tytułu więc radzę rozpoznawać drugoplanową obsadę na ucho. Btw zwróćcie uwagę na popis Jacki w "Mob Shit", dam sobie rękę uciąć że nagrywany był kilka lat przed tym jak Mob Figa zaczął ospale marudzić do mikrofonu.

Nie wiem czy jest sens podrzucać klip do "No Turning Back" aby komuś nie popsuć chętki na album. Zapewniam że to amatorskie video ze słabym audio nie oddaje klimatu jaki posiada CD. Oczywiście krążek nie ma szerokiej dystrybucji i jeśli chodzi o sieć można go kupić tylko na rapbay. Wątpię też by był dostępny w nieskończoność więc kolekcjonerom radzę nie zwlekać z zakupami. Może to być niezły rarytas w przyszłości.