środa, 14 stycznia 2015

Bird Money - The Book Of Bird Money (The Name Speaks For Itself) CD (2013, Bird Nest Ent., Double F)

Nie sposób nie zauważyć jak blisko w ostatnich latach rapowa scena z Akron zbliżyła się do Zatokowej. Poza głośnymi płytami od Ampichino czy Young Bossiego, istnieje również pokaźna liczba mniej znanych krążków na których udzielają się raperzy z Californi. Siłą rzeczy, coraz częściej będą się pojawiały recenzje albumów z Ohio. Dzisiejsze "The Book Of Bird Money" to na pewno jedna z najbardziej zauważalnych płyt jakie ten stan ma do zaoferowania. Ksywkę Bird Money powinny kojarzyć osoby którym nie są obce pozycje wydawane przez Double F, gdyż raper hojnie rozdawał swoje wersy na projekty kolegów. 2013 to rok jego debiutu i z wielkim, bardzo miłym zaskoczeniem przyjąłem ten album, bo nie sądziłem że w drugiej dekadzie XXI wieku ktoś jeszcze potrafi przywołać nieco ducha lat 90', ale po kolei..

"The Book Of Bird Money" to księga motywacyjna dla początkujących mobbstaz i grittaz, hustlerów i opychaczy towaru. Bird Money opowiadając o sobie i przechwalając się co jakiś czas instruuje jakie warunki trzeba spełniać i jakie zasady wyznawać by prowadzić życie na wysokim poziomie. Konsekwentność, solidność, cierpliwość, inwestowanie w biznes, wkładanie serca w to co się robi, trzymanie z zaufaną drużyną - to tylko niektóre z punktów jakie prowadzą na szczyt. Trzeba uważać też by nie wpieprzyć się w zasadzkę lub nie dać się wydymać podczas dopełniania transakcji. Materiał oczywiście ozdabiany jest przepychem lecz raper potrafi zaakcentować go w subtelny sposób. Gdy nosi ciuchy od Louiego V, podróżuje na Florydę i spędza czas z pięknymi kobietami pijąc drogiego szampana - to najpewniej zasłużył sobie na to wyłącznie ciężką pracą (jaką naturalnie jest obrót kokainą). Teksty mają za zadanie głównie dopingować do walki o swoje i pokazać wielki sukces ale bez ostrzejszej postawy i wypuszczenia kilku kulek również się nie obeszło. Sam Bird Money to postać bardzo niecodzienna. Poza tym że składa porządne teksty i płynie bezbłędnie po podkładach to jednak najbardziej przykuwa uwagę przyjazna nuta w jego głosie. Na dodatek ma się wrażenie że do słuchacza zwraca się jak do najlepszego kumpla. Naprawdę nie sposób go nie polubić gdyż wzbudza wiele sympatii. Produkcja na albumie to kolejna pozytywna strona książki Moneyego i mocna opozycja do klecenia trzech dźwięków na krzyż z bezpłciowego syntezatora. Akrońskie brzmienia wykorzystują sampling jako główną koncepcję do robienia podkładów, dlatego płyta powinna przypaść do gustu również entuzjastom Eastcoastu. Nie mówię tego bez powodu gdyż wiele numerów swobodnie mogłoby się znaleźć na niejednej, podziemnej lub mainstreamowej nowojorskiej płycie wydanej w latach 90'. Pozycje wykręcone przez Hyphy, Quay, Architecta i Golden I-95 posiadają oryginalną realizację, naprawdę niesamowity klimat i mają tę głębie znaną z dawnych lat. Jeśli chodzi o przerabianie zapożyczonych fragmentów to nie jest to tylko zwykłe podłożenie starych pętli pod nowe linie perkusyjne. Aranżacje, cały miks i mastering to misternie zrobiona robota a każda pozycja na albumie niesie za sobą nieprzeciętne doznania. Wymienię choćby energiczne "Always Something" z repertuaru Chante Moore, z podobnym uderzeniem "Epic" czy "Two Of a Kind" od Cutting Crew z piosenki "I Just Died In Your Arms". Takimi smaczkami wypełniony jest cały materiał, na dodatek, nie licząc półtoraminutowego intra, wszystkie pozycje to pełnowymiarowe kawałki. Płyta naturalnie przesiąknięta jest występami gościnnymi od kumpli z Akron (Ampichino, Bossi, Live, Draper, Chino Nino, Gap etc.) jak i posiada kilka californijskich wersów od Jacki, Joe Blow i Lil Rue. By podnieść wartość krążka zrobiono do niego kilka, całkiem udanych klipów promujących które powinny przekonać każdego do sięgnięcia po płytę: "What Im Sayin", "Always Somethig", "100.000 In a Safe", "Consistant", "Epic", "So Sincere".

Mówiąc krótko "The Book Of Bird Money" to esencja Akron. Jeśli ktoś posiada w swojej płytotece inne wydane przez Double F albumy, tego przede wszystkim nie może ominąć. Jest to jedna z najlepiej dopieszczonych płyt jaka wyszła pod banderą tego labelu. Wersja fizyczna ukazuje się jako trzyczęściowy, błyszczący digipack z bardzo ładną grafiką przypominającą książkę i naprawdę warto sobie go sprawić. Ostatnio widziałem go na rapbay więc może jeszcze uda się komuś dopaść ten album. Polecam jak cholera.