środa, 6 maja 2015

Luni Coleone & Hollow Tip - Still Wanted CD (2006, Out Of Bounds)

Luni i Tip to jedna z tych zachodniobrzegowych kolaboracji która wryła się w pamięć sympatykom hardcorowej gangsterki. Przede wszystkim duo to zasłynęło z płyty "Wanted Dead Or Alive" którą wydano w roku 2002 i słusznie mianowano jedną z najlepszych płyt w dorobku obu artystów. Kilka lat później chłopaki zdecydowali że zrobią sequel swojego klasyka i dadzą fanom kolejną dawkę muzyki przy której będzie można odbezpieczyć spluwy i dać upust frustracjom. Młodzikiem już nie jestem i pamiętam że te kilka ładnych lat temu Zachodnie Wybrzeże przeżywało swój niemały kryzys w strukturach wydawniczych. Zaczął wtedy wchodzić nurt hyphy który spychał tradycyjne produkcje podmieniając je na oszczędne, płaskie i drewniane brzmienie. Nastąpiła susza podczas której trudno było o porządne projekty. Ciężko było też dopatrzeć się jakości nawet u cenionych figur. Na "Still Wanted" chłopaki może obeszli się bez durnoty lecz słychać że album wychodzi w tym niefortunnym okresie...

Big Hollis był jednym z moich ulubionych producentów. Miał swój styl, a jego muzyka wyróżniała się nietypową perkusją i oryginalnymi próbkami instrumentów. Wiele jego prac było do siebie podobnych lecz dzięki temu wszystkie zachowywały twórczą manierę Hollisa. Zrobione przez niego podkłady tworzyły muzyczne tło pod takie dzieła jak "In The Mouth Of Madness" Luniego, "Vengeance Is Mine" X-Raideda, składankę "The Initiation" albo "Ghetto Blues" od Marvaless. Bez wątpienia producent ten zapisał się na kartach historii jako człowiek który wiele wniósł do brzmienia Sacramento. Jak wielu pracujących za konsoletą miewał wzloty i upadki jednak "Still Wanted" to chyba jego najgorsza robota. Przy robieniu podkładów ewidentnie zabrakło wyobraźni, polotu i przede wszystkim dobrego smaku. Już przy drugiej pozycji na albumie a pierwszym pełnowartościowym numerze Hollis wraca do czasów "In The Mouth Of Madness" by na nowo zaprezentować pamiętne "My Name". Lecz tylko degraduje ten fantastyczny numer do podstawowej linii melodycznej nie próbując w żaden sposób wydobyć z niego dawnej energii. "Streets Is Watchin" mimo że buja, nieco rozczarowuje dźwiękowym zubożeniem. Przy kiepskim, nudno posamplowanym "Hold Me Down" mój player najzwyklej odmawia posłuszeństwa. Kolejna partia to mocne średniaki - "I Want 2 Meet U" i "Get Off Me", wypadają całkiem znośnie choć ten pierwszy prawie ląduje w koszu za cukierkowy refrenik. Ostatni zestaw to utwory których słucham z przyjemnością. "Grab Dat Cannon" to jedna z lepszych tu produkcji ale po co ten suchy syntezator? "Keep Me Comin 2 You" to kolejny dobry numer, zaś "Why", "Woodgrain" i "Gangsta Til I Die" to trzy najpoważniejsze i zarazem najlepsze propozycje na płycie. Podsumowując - z piętnastu pozycji, dziesięć to pełne kawałki w tym tylko pięć naprawdę zadowalających muzycznie. Taki wynik zapewne nikogo nie zadowoli więc trzeba będzie zwracać większą uwagę na występy gospodarzy którzy są spoiwem tego producenckiego ambarasu. Osobiście ciężko mi jest słuchać całego albumu ale nieładnie by było zostawić Luniego i Hollow Tipa bez oceny. Duet nie przyniósł zawodu ani nie pokazał niczego co by wychodziło poza standardowy schemat. Mamy tu typowego Coleone który pozwala sobie na odrobinę wokalnych wariacji, składającego nieskomplikowane lecz jak zwykle chwytliwe teksty. Oraz Hollow Tipa z poważnym i nieustępliwym wokalem, skrzętnie przeplatającego rymami swoje linijki. Warstwa merytoryczna również trzyma się środka dlatego spodziewać się trzeba raczej klasycznych uliczno-gangsterskich tematów obłożonych głównie przechwałkami. Jest wożenie tyłka w drogich furach, popisywanie się przed panienkami, szastanie kasą i pokazywanie wrogom dna lufy. Nieco zróżnicowania wprowadzają "Keep Me Comin 2 You", "Why" i "Hold Me Down", chociaż te dwa ostatnie niczym konkretnym się tak naprawdę nie wybijają...

Przechodząc do meritum nie sposób odgonić się od myśli że "Still Wanted" ewidentnie została wypuszczona tylko po to by odcinać kupony od swojej poprzedniczki. Pozapychana bzdurnymi skitami i słabą produkcją płyta do pięt nie dorasta wyśmienitej "Wanted Dead Or Alive". Cofając się te kilka ładnych lat wstecz można powiedzieć że był to po prostu niezły przekręt na fanach którzy spodziewali się kolejnego klasyka. Dziś zapewne wiele osób zna tę płytę i jak się domyślam nie darzy jej zbyt wielką sympatią. Dlatego jedynym powodem by ją nabyć będzie raczej uzupełnienie kolekcji dla świętego spokoju aniżeli wysoka jakość materiału. Dodam jeszcze że poza omawianą kolaboracją, w tym samym roku Luni wydaje solowe "Global Recall", zaś Hollow Tip "Smuggle and Flow", których poziom jest znacznie wyższy od wybrakowanej "Still Wanted"...