sobota, 14 czerwca 2014

Yukmouth - GAS (Grow & Sale) CD (2014, Smoke-A-Lot)

Coś ostatnio w Bay nastała moda na krążki poświęcone tematyce marihuany. Gdzie nie przyłożę ucho tam trawa, rośnie gęsto i palona jest często. Swoje pięć groszy nie omieszkał wrzucić też nasz ulubieniec i weteran Yukmouth, który prawie dwa lata temu swoim "Half Baked" ten temat przeorał od grządki do grządki. Wielkie zdziwienie nastąpiło u mnie gdy dowiedziałem się że jego kolejny album znowu będzie miał taki sam charakter. Gdzieś nawet widziałem jeszcze przy zapowiedziach że ludzie pytali się czy to przypadkiem nie jest jego wcześniejsza płyta wydana w nowej oprawie graficznej (lol). No ale stało się, na "GAS" tematy znowu kręcą się wokół zielonej używki. Przyznam że poprzedniczka "Half Baked" nie należy do moich ulubionych płyt jeśli chodzi o generała The Regime, dlatego po nowym albumie nie spodziewałem się wielkiego wybuchu...

Jak się jednak okazuje na "GAS" zostało dopracowane to co na poprzednim projekcie w kilku momentach nie do końca do mnie przemawiało - muzyka. "Half Baked" to tak na prawdę składanka różnych nurtów muzycznych. Były udane południowce, były całkiem znośne, zachodnie podkłady od Mekanixów lecz w niektórych momentach było kompletnie średnio i nijak. Oczywiście na nowym CD znajdziemy produkcje trapopodobne jak "Swisher" i "Snow Bunnies". Są nawet nowofalowe "mustardowe" "Rat Pack", "Roll It Up" i "Loud". Ale są też podkłady w starszym stylu które z powodzeniem mogłyby znaleźć się np. na takim "West Coast Don" z 2009. Jest ich tutaj przynajmniej połowa. Raz dostaniemy energiczne, trzymające w napięciu "Kush For A Band", za drugim samplowane "Rollin" czy "Rest Of My Life". Potem hardcorowe "Remember My Name" i "Choppa On Deck" a następnie melodyjne z chwytliwym basem, okraszone śpiewem Mac Arthura "Higher". Stąd moje zadowolenie jeśli chodzi o "GAS". Muzyka bardziej buja i pasuje do Yukmoutha. Nie ma produkcji która by w jakimś szczególnym stopniu miała nie zadowolić, są za to takie które cały czas można zapętlać. Dziwnie jednak oceniać mi warstwę liryczną tej CD. Nie jestem zwolennikiem krążków poświęconych w całości zielsku więc zapewne istnieją lepsze albumy w tej konwencji niż ostatnie dokonania Yuka. Faktem natomiast jest że jego zwrotki są przynajmniej dobre. Zresztą, ten mc nie pozwoliłby aby było inaczej bo pomysłów na ciekawe rymy jak zwykle nie brakuje. Całość wiadomo zahacza o standardy - przechwałki i pokazywanie swojego statusu zarówno majątkowego jak i na ulicy, lecz tematem przewodnim jest palenie najróżniejszych odmian trawy, chilloutowanie się z ziomkami i bujanie z panienkami. Poziom zaproszonych gości bywa jak wiadomo różny. Ampichino czy Z-Ro to już klasa sama w sobie. Są też tacy od których można było wymagać więcej (C-Bo, Dru Down, Monstah Ganjah) i ci co pozytywnie zaskoczyli (Berner, Freeze, Stevie Joe). Najbardziej jednak do gustu NIE przypadli mi Kafani który zawsze był i jest po prostu kiepski oraz DB Da General ze swoim śmiesznym cienkim głosikiem. To oczywiście nie koniec listy featów. Podsumowując "GAS" to bardzo udany album który chwyta się obecnych trendów i przy okazji zachowuje stare przyzwyczajenia. Mam jednak nadzieje że kolejnym krążkiem Yukmouth nie pójdzie na łatwiznę i wróci do starej formy tworzenia materiału. Dwie płyty z głównym udziałem THC na razie powinny wystarczyć.

Ci którzy planują nabyć nowe dzieło weterana z Oakland mogą być zaskoczeni brakiem jego szerokiej dostępności. Niestety "GAS" tak jak i "Half Baked" nie jest dystrybuowana na skalą światową jak krążki przed nimi. Z jednej strony fakt ten dziwi z drugiej może mr. Smoke-a-Lot pomyślał że nie wszędzie taki rap się przyjmie. Lekką naganę można dać również wkładce do albumu która tworzona jest po niższych kosztach niż zwykle. Sama grafika wygląda imponująco natomiast na zaledwie dwukartkowej książeczce nie ma nawet jednego zdjęcia Yuka. Nie skłamię że coraz bardziej undergroundowo to wszystko wygląda. Brak jednak wątpliwości że jest to definitywny "must have" dla każdego zagorzałego fana.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz