sobota, 31 stycznia 2015

The Jacka - What Happened To The World (Street Album) CD (2014, The Artist Records)

"What Happened To The World?", a może tytuł płyty powinien nosić nazwę "What Happaned To The Jacka?", wielu pewnie zadaje sobie to pytanie przy okazji przesłuchiwania jego krążków z ostatnich kilku lat. Prawda że raper się opuścił, wydając co roku po kilka albumów trudno aby poziom każdego z nich był identyczny. Wraz z rozmienianiem się na drobne przyszła widoczna nadwaga plus coraz większe uzależnienie od purpury. Wynikiem tego coraz częściej trzeba było się przedzierać przez chaszcze kiepskich wersów i pozbawionego życia wokalu członka Mob Figaz. Również na ostatniej kolaboracji z Freewayem dało się odczuć że to jeszcze nie ten sam raper. Jacka chyba jednak w  końcu zrozumiał że brnąc na dno niczego nie ugra i postanowił podciągnąć nieco swój wizerunek solówką o jakże bezpośrednim pytaniu. Do "What Happened To The World" wielu na pewno podeszło z rezerwą, ponownie nie obyło się bez ostrego linczu i wieszania psów na raperze. Wynikało to jednak chyba tylko z ignorancji i przyzwyczajenia że Jacka nic już przyzwoitego nie może zaoferować słuchaczom. 

Nawet nie policzę ile albumów - epek, solówek, kolaboracji Mob Figa zdołał wydać przez ostatnie kilka lat, liczba jest ogromna i z tego co widzę rok 2015 wcale nie będzie chudszy. Szczerze mówiąc od czasów Devilz Rejectz i "Drought Season" przestałem dbać o to czy Jacka wydaje jakiś album czy nie, zmieniło się to dopiero przy okazji głośnego "Highway Robbery". Gdy chłopaki dopiero co skończyli promowanie swojej płyty, tu znienacka Figa wyskakuje z kolejną solówką. "WHTTW" najpierw doczekało się klipu w postaci "Gang Starz", singiel był naprawdę bardzo dobry, czułem że cały album może trzymać podobny poziom dlatego bez wahania (choć z lekką nutą sceptycyzmu) sięgnąłem po fizyczną kopię. Wierzch płyty emanuje przepięknie zrobioną okładką, choć to tylko cieniutki podwójny digipack to grafika jest tak przejmująca że wiele więcej tu nie potrzeba. Wprawdzie obrazki mogą nieco wprowadzać w błąd, gdyż płyta raczej nie zajmuje się kwestią globalnego chaosu, lecz jest to jakiś synonim rzeczywistości w jakiej raper zdaje się funkcjonować. Problematyką albumu jest przede wszystkim powszechne zepsucie i sposób w jaki gospodarz sobie z tym radzi. Jacka wykłada siebie na tacę, uzależnionego od narkotyków i purpury, środków które dodają ludziom fikcyjnej pewności siebie i tłumią poczucie bezradności. Sięga w swą przeszłość by wytłumaczyć teraźniejszość, mówi o zabijaniu i zimnej sytuacji na ulicy. Rozprawia się z fałszem i stawia znaki zapytania tyczące się utopijnej rzeczywistości, gdzie problemy rozwiązuje się przy użyciu broni palnej a głównym źródłem utrzymania jest wyrób i sprzedaż substancji zakazanych. Mob Figa wie jak ugryźć temat i napisać linijki tak by wywołać emocje i stworzyć atmosferę melancholii, frustracji i beznadziei. Przygnębienie to tylko jedna, choć najbardziej odczuwalna strona albumu. Jak zwykle Jacka potrafi również zadeklarować dozgonną przynależność do syndykatu zbrodni, udowodnić swą nietykalność i wspaniałość zarazem. Dlatego obok kawałków oprawionych w smutny klimat, niosących głębszy przekaz są takie w których pozwala sobie na luźniejszą treść a nawet na akcenty prawie że klubowe jak w radosnym "Do Like Jack". Umiejętności wokalne rapera pozostają nadal kwestią sporną. Nie będę koloryzował że Jacka w końcu wrócił do dawnej formy, raczej jest to takie 50/50. Są momenty w których czytelnie i z werwą atakuje mikrofon jak np. w "Dungeons Deep" czy bez zarzutów cedzi słowa w "The President's Face". Innym razem, odurzony syropem turla się po pokładzie z mulistym flow ledwo artykułując wyrazy ("MOB 4 Life"). Płytę zdominowały również śpiewane refreny gospodarza. Jest to dobrze przyswajalne choćby w takich numerach jak "See It Thru" czy "Gangsta's Everyday" gdzie śpiew jest przyzwoity. O czym nie można mówić w "See You Again" gdzie natkniemy się na okropne zawodzenie z lekko podczepionym autotunem albo "Weed Farmer" gdzie Jacka coś bełkocze z jamajskim akcentem. Co by nie było produkcja zgrabnie integruje się z nieśpiesznym flow rapera gdyż podkłady są ładnie dostosowane do stylu Figi. Muzyka płynie równie powoli co on sam. W końcu mamy też tu do czynienia z porządnym brzmieniem a nie z wypłowiałym brzdękaniem w kiepskim syntezatorze. Słychać również że dostarczone kompozycje nie są przypadkowe i każda z nich idealnie pasuje do tego o czym mówi Jacka. Producenci włożyli między perkusje bogaty zestaw sampli i rozdysponowali pokaźne instrumentarium, każdy numer się czymś wyróżnia, jest aranżacyjnie oryginalny i niesie ze sobą jakieś emocje. Konsoletę obsługiwali: Rob Lo (7), Cheeze On Da Slap (2), Vitamin D (2) oraz Joe Millionaire, Lexx Beats, Jeffro, Canis Major i Skinnymooxe z pojedynczymi trackami na koncie. Największy jednak wkład w oprawę dźwiękową płyty ma DJ Child, który odpowiedzialny jest za kilka podkładów jak i za całą koncepcję płyty. Jego mix, wstawki wycięte głównie z telewizyjnych wiadomości i dżingle, o dziwo zamiast irytować nadają płycie smaczków i niepowtarzalnego klimatu. Już samo "Intro" wystarczy by się wkrecić i odpowiednio nastroić do odsłuchu reszty albumu. Naprawdę bałem się gdy do płyty dopisywano mixed by/street album lecz zostałem miło zaskoczony całokształtem. Jestem pewny że gdyby DJ Child nie maczał palców w całym przedsięwzięciu, projekt nie robiłby takiego wrażenia.

"What Happened To The World" to nie jest genialny krążek gdyż Jacka musi jeszcze trochę popracować nad sobą by w pełni postawić na nogi swój warsztat. Zapewne liczba jego przeciwników będzie podobna do liczby zwolenników co jednak nie zmienia faktu że to najlepsze CD od Jacki ostatnich czasów. Ktoś może się teraz oburzać i upomnieć o "Highway Robbery". Oczywiście, "HR" to przyzwoity produkt ale posiadał zbyt mało Zatokowego charakteru, tutaj zaś mamy go pod dostatkiem. Jak dotąd płytę promują dwa teledyski do zacnych numerów "Gang Starz"  i "The President's Face". Digipackowe wydanie oczywiście można nabyć na rapbay i zapewne nie będzie dostępne wiecznie. Warto mieć.