piątek, 23 sierpnia 2013

Luni Coleone - Lunicoleone.com CD (2002, Sicc-A-Cell, Out Of Bounds)

To piąta solówka Lunie'go Coleon'a, druga wydana w Out Of Bounds i zarazem pierwsza na której nie ma nikogo ze starej ekipy AWOL. Nie wiem z czego wynikła owa sytuacja ale stan ten utrzymywał się przez dobrych pare lat zanim drogi WCM i Luniego na nowo się zeszły. Na poprzedniej "In the Mouth Of Madness" Killa Tay i Marvaless gościli w dwóch kawałkach, tutaj za kompanów Luni dobrał sobie Hollow Tipa i Mitchy Slicka (w tym samym roku Luni i Tip wychodzą także ze wspólnym projektem "Wanted Dead Or Alive"). Ze względu na to że w ręce wpadło mi w końcu pierwsze wydanie omawianego tytułu, pozwoliłem sobie rzucić jeszcze raz uchem na tę solówkę.

"Lunicoleone.com" to jakby kontynuacja wydanej rok wcześniej "In The Mouth Of Madness". Prócz kawałków o uprawianiu gangsterki dostajemy jeszcze kilka treści o innych rzeczach jakie pragnie przekazać nam Monterrio na kolejnej solówce wyprodukowanej w całości przez Big Hollisa. Jest hardcorowo i twardo Luni nie zawodzi, charakterystyczny flow dodaje tylko pazura do niezłych tekstów a płyta merytorycznie jest bardzo ciekawa. Moją uwagę zwracają ostre i pesymistyczne kawałki jak "End Of The World" czy naprawdę mocne "Fucc Life". Nie zabrakło również numeru o obchodzeniu się z kasą w "Get That Feddy", o lojalności w "Got Yo Back" czy o wypatrywaniu lepszego jutra w "Better Days". Większość płyty jednak skupia się na pokazywaniu swojej hierarchii na ulicy oraz rozprawianiu się z wrogami i palantami, dlatego też takie utwory jak "Ride Da Beef" czy "All On Da Line" to kręgosłup każdego albumu Lunasicca. Bardzo dobrze odnajdują się na albumie zaproszeni goście. Płyta wyszła naście lat temu więc był to najlepszy okres jeśli chodzie o nawijanie i styl. Naprawdę przyjemnie jest posłuchać choćby Messy Marva gdy ten jeszcze nie zaczął zasypiać za mikrofonem albo Hollow Tipa w szczytowej formie. Big Hollis równiez nie zawiódł i stworzył podkłady w pełni charakteryzujące jego styl. Dziwić mogą natomiast gitarowe wstawki które zastosowano w "Can't Fuck With Us" z Mac Dre. Z początku nie byłem przekonany do tego kawałka lecz z czasem odkryłem w nim fajny imprezkowy potencjał. Od strony muzycznej nie mam się do czego przyczepić. Minusów możemy się za to doszukiwać od strony technicznej. Bo niestety czasem produkcje Hollisa cierpią na braki w obróbce dźwięku a na "Lunicoleone.com" jest to nad wyraz słyszalne. "Ghetto Prayer" np. jest tak stłumiony że (z ubolewaniem) omijam ten numer. Słuchając płyty spodziewać się trzeba też zmian poziomu głośności więc co jakiś czas jest się zmuszonym do balansowania volumem. Przyznam że jest to odrobinę męczące. Całemu materiałowi przydałby sie lepszy mastering by wyciągnąć z muzyki więcej emocji choć nie jest on konieczny by poczuć klimat płyty.

Pierwsze oryginalne wydanie wychodzi w 2002. Znajdziemy tu trzystronicową poligrafie w środku której znajdziemy creditsy i kilka fotek Luniego. Samo CD również posiada obrazek. Wersja wznowiona (2008) za to pozostawia nam wiele do życzenia. Z wierzchu płyta cieszy oko, zdjęcia z przodu i z tyłu to te oryginalne pochodzące z pierwszego pressa, dopiero gdy zajrzymy do środka czeka nas wielki zawód. Tak jak można pochwalić reedycje "Total Recall" to przy wydawaniu "Lunicoleone.com" ktoś był niespełna rozumu. Dostajemy pojedynczą wkładkę na której poza reklamą kolejnej reedycji Luniego nie ma NIC. Nie uświadczymy tu ani spisu tytułów ani informacji kto zajmował się produkcją. Jakby tego było mało to CD wygląda jak bootleg i na nim również nie zobaczymy tracklisty. Dopiero wkładając płytę do zgrania znajdziemy ją w bazie danych i tytuły wyświetlą nam się w programie rippującym. Nie polecam reedycji lecz niestety tylko ta dostepna jest w internetowych sklepach. Pierwsze wydanie zaś mega trudno dostać. 


                                         2002


                                          2008








Brak komentarzy:

Prześlij komentarz