środa, 30 lipca 2014

Joe Blow - Check a Real Nigga Out Tho CD (2013,The Artist Records/Blow Money Ent.)

Well, pamiętam jak w 2011 roku Joe Blow wypuścił swój pierwszy, uznawany za oficjalny, solowy street album "You Should Be Payin Me". Wtedy jeszcze mało znany narobił wielkiego szumu, zdobył całe rzesze fanów jak i zarazem szacunek w rapowym światku Zatoki. Nie było w tym nic dziwnego. Album był naprawdę mocną pozycją pokazał jakość i profesjonalizm której wtedy brakowało na kalifornijskiej scenie. Niestety niedługo potem, raper zaczął obniżać loty i ruszyło wydawanie na szybko niedopracowanych projektów w których ciężko było dopatrzyć się profesjonalności znanej z pierwszej solówki. Branie bardzo przeciętnych podkładów, kiepski mix i mastering tracków, wszystko to sprawiło że moje zainteresowanie raperem leciało w dół. Po chwili przyszedł jednak renesans i kolejny wypuszczony projekt był lepszy od poprzedniego. Oczywiście żaden z nich nie dorównywał jakością do "YSBPM" i kilka tracków trzeba było zawsze ominąć, jednak dało się odczuć że Blow w końcu idzie lepszą drogą. Wielkie zaskoczenie dopadło mnie gdy w końcu ogłoszono datę premiery kolejnego oficjalnego krążka o którym wzmianki można było zobaczyć już w 2012 - "Check A Real Nigga Out Tho". W albumie pokładano wielkie nadzieje, chciano aby był równie dobry co pierwszy official...

Co prawda, warstwa merytoryczna krążka nie powinna być dla nikogo zaskoczeniem ani rozczarowaniem. Ten kto zna Joe i wie w jakich tworzy klimatach dostanie podobne treści jakie można spotkać na wszystkich jego albumach. Jego podejście do stylu MOB jest bardzo charakterystyczne. Blow jak zwykle skupia się na gorzkiej rzeczywistości zimnych ulic i relacji z otoczeniem. Bycie prawdziwym, oddanie swej córce i trzymanie z zaufanymi ludźmi to podstawa. Mafijny styl życia wyznacza standardy, by się dobrze wiodło łamie się prawo, a codziennym dodatkiem umilającym czas jest kubek syropu i słoik cookies, czyli zestaw używek które zapewniają jedynie pozorny spokój. Sposób rapowania rapera nie uległ zmianie, monotonne flow i umiarkowane tempo wypowiadanych słów dla jednych stanowią atuty dla innych wady. Blow ma jednak tę nutę w głosie która przyciąga, nadaje mu charyzmy i całkiem dobrze sprawdza się w obranej przez niego stylistyce. Osobiście bardzo lubię Oaklandczyka i nie mam mu zbyt wiele do zarzucenia. W tekstach jak zwykle będziemy mogli odnaleźć głębszy przekaz oraz usłyszeć garść trafnych i osobistych wypowiedzi. Jeśli chodzi o produkcję, ci którzy obawiają się teraz wytykania strony technicznej albumu mogą odetchnąć z ulgą. Cały proces tworzenia podkładów został oddany w ręce dwóch (jeszcze mało znanych) utalentowanych producentów - Pakslap'a i Bandit'a (którzy z Joe pracują od dłuższego czasu). To oni zrobili i zmixowali cały album. Muszę przyznać że był to bardzo udany ruch który w dużym stopniu waży losy oceniania krążka. Podkłady głównie opierają się na zapożyczonych, lekko zmienionych partiach lub pętlach. Są tu bogatsze aranżacje jak i mniej rozbudowane lecz żadna z kompozycji nie schodzi poniżej dobrego poziomu. Obaj panowie perfekcyjne opanowali sztukę łączenia uciętych sampli z dogranymi instrumentami. Każdy kawałek ma inną atmosferę i oryginalny motyw więc na pewno nie doświadczymy znużenia. Ogromnym atutem jest też unikatowy klimat oraz brak ordynarnej elektroniki od której Joe Blow jak na razie bardzo stroni. Oczywiście to że "Check a Real Nigga Out Tho" jest oficjalnym krążkiem nie znaczy że jakoś szczególnie różni się od reszty cds w dyskografii Blow. Chodzi raczej o ten sznyt który kwalifikuje krążek jako profesjonalne wydanie bez jakichkolwiek niedociągnięć. Czy recenzowany materiał dorównuje debiutowi? na to pytanie każdy będzie musiał odpowiedzieć sobie sam. Osobiście jestem z niego zadowolony, choć wiem że nie jest on niczym nowym ani przełomowym w karierze rapera z Oakland. Blow dostarczył po prostu tego co zwykle, kawał porządnego ulicznego rapu. Polecam w szczególności fanom jak i miłośnikom mobbstyle'owych klimatów, to oni będą w stanie w pełni docenić zawartość albumu. Słucha się go naprawdę z przyjemnością. Poniżej kilka klipów promujących:

"Street Life""How Many Times""Hard To Grasp"

Niestety jeśli ktoś chciałby nabyć "Check A Real Nigga Out Tho" w wersji fizycznej będzie pewnie miał z tym mały problem. Nakład się rozszedł jak świeże bułeczki co wcale mnie nie dziwi. Płyty Blow mają to do siebie że jeśli się ich w porę nie ogarnie potem trzeba liczyć tylko na dobrą okazję, jeśli w ogóle się jakaś rozsądna nadarzy. Album został wypuszczony jako trzyczęściowy digipack i wygląda on naprawdę eleganacko. Postarano się aby oficjalne cd miało oprawę godną swego statusu. Do tego celu zatrudniono genialne photodoctorgraphics by dopełniło dzieła.








Brak komentarzy:

Prześlij komentarz