wtorek, 8 października 2013

Brotha Lynch Hung - The Appearances: Book I CD (2002, Black Market)

Gdy BLH opuścił Black Market, jej właściciel Cedric singleton postanowił odciąć jak najwięcej kuponów bazując na renomie jaką wypracował sobie Lynch po albumach "Season Of Da Siccness" i "Loaded". Rynek został zalany płytami BLH do których on sam nie przyłożył ręki jeśli chodzi o ich wydanie. Wszystkie prawa do tych projektów posiada Cedric, tym samym Kevin nie dostaje żadnych profitów a wszystkie pieniądze lądują w Black Market. Do takich płyt zaliczamy również tę recenzowaną dziś, czyli kolejne "Best Of: Appearances Book I". Oczywiście fani jak i sam Lynch bojkotują owe krążki z wiadomych powodów. Jednak patrząc obiektywnie z perspektywy melomana głodnego brzmienia Sacramento i starego dobrego Lyncha, sprawa nie wydaje się taka prosta...

OK, napewno nikt kto jest fanem BLH nie chce wspierać Cedrica i Black Market lecz gdy widzimy krążek na którym głównym podmiotem wykonawczym jest Lynch to nie można przejść koło takiego projektu obojętnie. "Appearances: Book I" z pozoru wypada nawet nieco gorzej na tle innych wydanych po "Loaded" przez BMR krążków bo prawie wszystkie kawałki zostały po prostu wzięte z płyt innych wykonawców (jak się domyślam zapewne bez ich zgody). Wydanie takiej kompilacji w 2002' było skandalem i bezwartościowym kawałkiem plastiku. Bo po co wydawać kasę na utwory które znajdują się na płytach jakie szanujący się wtedy fan Sacramento powinien mieć na swojej półce?. Patrząc w przeszłość logicznym rozwiązaniem było po prostu nie ruszać opublikowanego materiału by w końcu zniknął ze sklepowych półek w wyniku braku nań popytu. Teraźniejszość jednak rzuca nieco światła na ten album. Dzieje się tak dlatego że płyty wykonawców z których zostały wzięte kawałki by skompilować "Book I" w 90% nie są już dostępne i to by je kupić wymaga ponadprzeciętnych zdolności (a i to czasem nie wystarczy). Siłą rzeczy takie kiedyś besztane z błotem "Appearances:Book I". dziś zyskuje na wartości. Poza tym owa płyta również wykazuje pozytywne walory artystyczne bo zebrane tu ścieżki to kawał dobrej muzyki. Na albumie znajdziemy piętnaście numerów. Niestety tracklista nie zawsze do końca mówi prawdę jeśli chodzi o osoby znajdujące się w poszczególnych tytułach, więc po kolei poprawnie wygląda to następująco:

01. West Coast Parley - Lynch i D-Dubb z kompilacji "Spread Yo Hustle" 1997.
02. It's Real - Lynch, Master P i Mr. serv-On z albumu Mr. Serv-On "Life Insurance" 1997
03. So Serious - Killa Tay, Lynch, Marvaless, Luni Coleone z albumu Killa Tay - "Snake Eyes" 2000
04. Tremendous - Sicx, Lynch i D-Dubb z albumu Sicx - "If These Walls Could Talk" 1999
05. Holloween - Delinquents z albumu Delinquents - "Bosses Will Be Bosses" 1999
06. Gone Blown - Young Ridah, Lynch, Young Droop z albumu Young Ridah - "Look Who's                   Flossen" 1999
07. Had to Gat Ya 2001 - Lynch i Young Droop z albumu Young Droop - "Killa Valley: Moment of         Impact"   2001
08. Weapons Of War - First Degree The D.E., P-Folks, Loki, Lynch z albumu First Degree The D.E.          - "Planet Zero" 1999
09. 3 Da Hardway - Be Gee i Lynch z albumu Be Gee - "The Postcard" który został wydany potem w       2004.
10. Sicc Wit Shit - Lynch i Mr. Doctor nigdzie indziej nie publikowane
11. Candy With The Slam - Dubb Sak i Lynch z albumu Dubb Sak - "Bad To The Bone" 1999
12. Betrayed - Sicx, Lynch i Coolia Da Unda Dogg z kompilacji "Unforgiven" 1998
13. Psycho Dream - Gangsta Profile, Baby Psycho i Lynch z albumu Gangsta Profile - "Fire Redrum"       1998
14. None To Die For - Loki, First Degree The D.E., Lynch z albumu Loki - "Illegitimati" 2000
15. Blackula - First Degree The D.E., Lynch z albumu First Degree The D.E. - "Planet Zero" 1999

Zapewniam że powyższa lista jest w 100% prawidłowa. Większość tych płyt została wydana do roku 2000 także należy się spodziewać że dostajemy tu głównie muzykę najwyższych lotów. Osobiście nie przypadły mi do gustu "Sicc Wit Shit" i "Had To Gat Ya 2001" za za bardzo oldschoolowe brzmienie. "Psycho Dream" gdyż Gangsta Profile nie zyskał jakoś szczególnie mojej sympatii, oraz "Holloween" Delinquents którzy nie pasują do stylistyki jaką proponuje Brotha Lynch (choć kawałek można posłuchać bez większych zgrzytów). "The Appearances" oczywiście trzeba odebrać bardzo subiektywnie. Ci co mają wyżej wymienione albumy z pewnością nie sięgną po ten wybryk Black Market. Dla "nowych" fanów Lyncha będzie to na pewno miłe zapoznanie się z kawałkiem historii a dla innych to po prostu okaz kolekcjonerski. Jeśli chodzi o ostatnie dwa przypadki to polecam tę płytę najlepiej ukraść bo tak naprawdę nie jest warta żadnych pieniędzy. Jeśli jednak nie chcemy mieć kłopotów z prawem to w ostateczności można kupić tę płytę po cenie okazyjnej, za grosze a i najlepiej używkę...


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz